Scena 1 - o nie ocenianiu pochopnie
Popołudnie. Dumny Tata ma uśpić bobasa, a ja mam mieć chwilę zupełnie dla siebie. Moi mężczyźni znikają w sypialni, ja zaparzam Inkę, włączam Trójkę i zabieram się za pisanie pewnego zaległego posta. Cudownie. Pełen relaks. Po chwili słyszę z sypialni:
DT: Kasiu...
Ja lekki wkurw. Nie minęło jeszcze 10 minut i już jestem potrzebna a to miał być czas relaksu. Człapię do sypialni, staję w progu i już mam uprzejmie zagaić "- Czego?", gdy widzę uśmiech i wyciągniętą rękę.
DT: Czy mogę liczyć na 5 minut przytulaka?
I po chwili przytulamy się (bym ja po kolejnych 5 zasnęła snem kamiennym).
Scena 2 - tytułowa
Jednym ze sposobów uspokojenia naszej Kluski jest "zającowanie" - specjalny lekko kołyszący, skokowy krok - wymaga rytmicznego przenoszenia ciężaru z nogi na nogę przy czym nogi sprężynują.
Ja w sypialni próbuję uciąć sobie krótką drzemkę, Dumny Tata w salonie wycisza bobasa chodząc z nim wyżej opisanym krokiem. Początkowo słyszę tylko kroki, ale wymęczony mózg DT najwyraźniej wymagał przypominania co też właściwie należy robić i do odgłosów podskakiwania dołączyło rytmiczne skandowanie:
DT: Zając, zając, zając...Zając, zając, zając
Młody nalad skwierczy, jeden zając nie wystarcza. Kroki przyspieszają i do akcji wkracza więcej zajęcy
DT: Zające, zające, zające...Zające, zające, zające
Nadal słychać skwierczenie. Tata wyciąga cięższą artlerię:
DT: Zając, zając, zając... kangur, kangur, kangur
DT: Zające, zające, zające...zające, zające, zające...i kan-gu-ry
Mózg zaczyna się wyłączać i doprasza się o jakieś urozmaicenie.
DT: Zające na łące, zające, na łące, zające na łące... i kan-gu-ry
Skwierczenie cichnie. Znowu wystarcza już tylko jeden zając.
DT: Zając, zając, zając...Zając, zając, zając
Nie słychać już skwierczenia ale mózg DT zdążył zwątpić i wyłączył się.
DT: Zając, zając, zając...Zając, zając, zając...pasztetowy
Kroki zbliżają się do sypialni. Młody został zapakowany do łóżka, DT nadal powtarza:
DT: Zając, zając, zając...Zając, zając, zając...pasztetowy
Mózg odmówił dalszej współpracy, DT szepcze w małe uszko
DT: Zając, zając, zając...pasztet, pasztet, pasztet
DT: pasztet, pasztet, pasztet...pasztet, pasztet, pasztet
DT: pasztet, pasztet, pasztet...pasztet, pasztet, pasztet
DT: pasztet, pasztet, pasztet...z SO-CZE-WI-CY
Kurtyna. Dziecko śpi.
Nie ma jak wpajać zdrowe zasady żywieniowe od małego.
O tak, pasztet to super zdrowe jedzenie i jakże pomysłowe ;)
OdpowiedzUsuńUsmiałam się :PPP
zobaczymy czy stanie się ulubionym daniem Kluski
Usuń:))))))))))
OdpowiedzUsuń