Gdy rozmawialiśmy z pediatrą o rozszerzaniu diety zasugerowała ona, by póki jest zima i niełatwo o ekologiczne warzywa, maluchowi który dopiero rozpoczyna przygodę z warzywami podawać raczej warzywa ze słoiczka, chyba, że mamy jakieś zaufane źródło zdrowych jarzyn. Lekarka poszerzyła naszą wiedzą na temat akumulacji azotanów w żywności i opisała nam dokładniej gdzie w poszczególnych warzywach gromadzi się ich najwięcej, i czego w związku z tym raczej nie powinno się dawać małym dzieciom (a właściwie, czego w związku z tym powinno w ogóle się unikać). Może tylko dla mnie jest to jakaś nowość, ale na wszelki wypadek dzielę się:
- marchewka - dolna część korzenia. Odcinamy dolne 1/3 korzenia przed przygotowaniem marchewki dla dziecka
- pietruszka - górna część korzenia. Odcinamy górne 1/4 korzenia
- ziemniaki – skórka. Wczesne odmiany ziemniaka mogą zwierać ponad dwukrotnie więcej azotanów niż średniowczesne i ponad pięciokrotnie więcej niż późne. Unikamy więc podawania pierwszych krajowych ziemniaków maluchom - trudno - lepiej niech jedzą "stare". I jednak ziemniaki obieramy, a nie przygotowujemy w mundurkach
-
kalafior, brokuły - łodygi. Dzieciom podajemy same róże
- kapusta biała, sałaty – głąb oraz zewnętrzne liście
-
ogórki, kabaczki, patisony – skórka oraz część przylegająca do ogonka,
-
rzodkiewka – skórka (najlepiej jadać rzodkiewki normalnych rozmiarów
oraz okrągłe. Duże i podłużne zawierają dużo więcej azotanów)
Pediatra zaleciła także by warzywa (głównie liściaste - sałata, szpinak) przed podaniem dzieciom wystawiać na słońce. Nie pamiętam nazwy, ale jest jakiś enzym odpowiedzialny za redukcję azotanów w roślinach i jego aktywność jest regulowana m.in przez światło. Rośliny hodowane w nasłonecznionych miejscach będą miały mniej azotanów.
Zanim na poważnie zaczniemy rozszerzać dietę malucha postaram się jeszcze na ten temat doczytać - jeśli odkryję coś jeszcze na pewno napiszę o tym.
O tego nie wiedziałam, super informacje!
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam tego.
OdpowiedzUsuńUps, w takim razie moje dziecko jest ostro nafaszerowane azotanami, bo ja marchewki i pietruszkę często mu daje i nic nie odkrawam... :(
OdpowiedzUsuńZ tym, że zarówno marchew, jak i pietruszka są warzywami o średniej zawartości azotanów. Znacznie więcej mają ich sałata, rzodkiewka i burak. O ile tych 2 pierwszych raczej nie podaje się niemowlakom, to pewnie buraki zdarza się. Taka "nieobcięta" marchew czy pietruszka i tak będą miały ich mniej niż buraki.
UsuńI pewnie najważniejsze jest źródło warzyw i ich prawidłowe przechowywanie, niż odcinanie lub nie.
Przydatne! Zachowuję na zaś!
OdpowiedzUsuńDla mnie też nowość! Na pewno się przyda, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCiekawe , przydatne info. dziękuje
OdpowiedzUsuńbardzo przydatny post i w ogóle to fajną musicie mieć tę lekarkę!
OdpowiedzUsuńPóki co byliśmy u niej na jednej wizycie, ale od razu ustawiłam sobie ją jako "domyślną", gdyż była pierwszym lekarzem od którego dowiedziałam się czegoś nowego
UsuńJa o tym wiedziałam, dlatego małemu dziecku dawałam słoiczki a jak się zaczął sezon to tylko warzywka z własnej hodowli-od babci i od rodziców ;)
OdpowiedzUsuńZamroziłam pół wielkiej zamrażary więc i w zimie mam warzywa eko na zawołanie, zresztą moja córka np. kupionych w sklepie ziemniaków czy marchewki nie chce jeść-widocznie coś jej nie pasuje.
A lekarke macie kumatą, nasza to by nawet na to nie wpadła ;)
8-miesięcznej Zuzce zalecała dawac Danonki a na tekst, że ona je jogurty naturalne odpowiedziała, że dzieci wola słodkie. :P
Zazdroszczę własnych warzyw. Moi rodzice mają nawet bardzo duży ogród, w którym kiedyś uprawialiśmy jakieś warzywa. Teraz nie miałoby to sensu z punktu widzenia zdrowych warzyw, gdyż jest w Warszawie...
Usuńdobry post! jestem przeciwniczką słoiczków, więc taka wiedza bardzo mi się przyda!!
OdpowiedzUsuńJa też raczej nastawiałam się na samodzielne gotowanie i zakładałam, że słoiczków nie będę kupować, ale taraz jednak się do nich przekonuję - o tej porze roku wcale nie jest łatwo kupić ekologiczne warzywa - pewnie dopiero późną wiosną będzie to możliwe
UsuńO, bardzo pomocne rady, zapiszę sobie. Póki co lecimy słoikami, ale za parę miesięcy przechodzimy na warzywa z rynku i to będzie bardzo ważne, które części mają najmniej szkodliwych związków.
OdpowiedzUsuńDzięki! Zapamiętam :)
OdpowiedzUsuńPrzydatny post nie miałam pojęcia aż wstyd sie przyznać
OdpowiedzUsuńJak ja lubię taki lekarzy, którzy coś wiedzą. Moja lekarka była za to zszokowana wiadomością o MOM w słoiczkach dla dzieci :/
OdpowiedzUsuńOk, ale co powodują azotany?!
OdpowiedzUsuńSame azotany same w sobie nie są szkodliwe lub są szkodliwe w znikomym stopniu. Problem w tym, że się kumulują w organiźmie i mogą się redukować do azotynów, które już groźne są - szczególnie dla niemowlaków. Są m.in. przyczyną sinicy (uszkadzana jest hemoglobina co powoduje niedotlenienie tkanek).
UsuńPoza tym pod wpływem mikroflory jelit może dojść do powstania nitrozoamin, które to z kolei sprzyjają rakowi żołądka (i tu akurat są również niebezpieczne dla dorosłych)
mądre porady dla niesłoikowych mam;) czyli dla mnie bo ja niesłóikowa jestem
OdpowiedzUsuńaczkolwiek i tak nie ufam niczemu co se sama nie wyhodują. a nic nie hodują bo nie mam warunków. teściowa czasem załatwia od kuzyna męża, co ma wszystko swoje naturalne i niepryskane;)
ale większość i tak kupuję
mail mi od Ciebie wraca :( napisz do mnie na hafija.baby@gmail.com w sprawie wygranej KappAhl :(
OdpowiedzUsuńczlowiek cale zycie sie uczy;-)
OdpowiedzUsuń:) Jeśli chodzi o zdezorientowanie w sprawie rozszerzenia diety niemowlęcia, to nie jesteś w tym jedyna, zapewniam Cię! Synek ma prawie pół roku i jak na razie mamy za sobą: jabłko, gruszkę, banana, marchew, ziemniak. Do tego kleiki: ryżowy i kukurydziany, same lub z dodatkami: odrobina dżemiku własnej produkcji (teściowej konkretniej), lub w.w owoce. W zasadzie staram się kierować zdrowym rozsądkiem. Chrupki zwykłe, kukurydziane, ale o "profilu stworzonym do małych rączek", zaczęłam podawać jakiś tydzień temu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!