środa, 27 marca 2013
Co ja lubię, co Ty lubisz - o chodzeniu po krzakach
Do niedawna wydawało się, że nasz Szkrabu rośnie na rasowego fana Kazika/Kultu. A ogólnie ulubionym gatunkiem muzyki był rock, co bardzo nas cieszyło. Ostatnio coś mu się poprzestawiało i obecnie uspakaja się przy pieśniach żołnierskich i patriotycznych. Musiałam sobie odświeżyć repertuar wyuczony na lekcjach muzyki w liceum. Gdy młody obudzi się w środku nocy i ma problemy z zaśnięciem pomaga "Żeby Polska, była Polską", a na spacerach w razie marnego humoru wyję "Rozkwitały pąki białych róż". W chwilach lekkiego osłabienianastroju - takich owocujących buczeniem i pojękiwaniem, ale jeszcze bez płaczu wystarczają "Czterej pancerni". Ja jeszcze próbuję sama siebie przekonać, że takie odwrócenie się od rocka wynika raczej z wyrobienia muzycznego, a nie jego braku - może dziecię stwierdziło, że moje wykonania Kazika czy Janerki to profanacja, i że mój antytalent muzyczny nadaje się tylko do piosenki żołnierskiej, która z reguły nie imponuje rozbudowaną linią melodyczną. W każdym razie oprócz tego, że różnimy się jeśli chodzi o ulubione kolory i zabawki to póki co zaczynamy się także różnić, jeśli chodzi o ulubione utwory i wykonawców. No trudno. Przy tej okazji zaczęłam się zastanawiać, czy są jakieś rzeczy, które chciałabym by nasze dziecko po nas "odziedziczyło". Wiadomo, że różnice w gustach i preferencjach muszą wystąpić (gdybym z kolei odziedziczyła po rodzicach ich gust muzyczny, zamiast "Sztosu" nuciłabym dziecku "śpiewamy bluesa bo 4 nad ranem") i jedyne co można zrobić to fakt ten zaakaceptować. Ale czy są rzeczy, na których mi zależy? Myślę o drobiazgach, bo wiadomo, że znaczenie ma filozofia życiowa, ale tę to akurat mam nadzieję kształtować. Doszłam do wniosku, że w sumie jest mi wszystko jedno, jakiej muzyki będzie Szkrab słuchał w przyszłości, jak się będzie ubierał, jakie filmy oglądał, czy jakimi książkami się fascynował, jaki sport uprawiał. Chciałabym natomiast by polubił...chodzenie po krzakach. Chcę by doceniał lokalne atrakcje często pomijane w przewodnikach. By chciał poznawać historię pojedynczych chałup, kamieni, wałów ziemi. By nie miał do nas wielkich pretensji, że na weekend zamiast do Paryża zabieramy go na obrzeża Grodziska Mazowieckiego, że zamiast odwiedzania restauracji ciągamy go po łąkach i krzaczorach w poszukiwaniu jakiś pozostałości średniowiecznych umocnień, co to ledwo nad powierzchnię ziemi wystają, by nie dziwił się, ze jedziemy na rowerach 50 km tylko po to by jakiś rozwalający się dworek obejrzeć. Zobaczymy. Póki co wyglądam wiosny by w końcu tę naszą turystykę-nie-atrakcyjną (jak to zostało nazwane u mnie w pracy) reaktywować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
my też uprawiamy tą turystykę-nie-atrakcyjną o której piszesz. I nam w zupełności wystarcza. Ba - czasem jest o niebo lepsza niż nie wiadomo jak dalekie wyprawy. Bo w końcu nie chodzi o zaliczenie kolejnego masowego obiektu turystycznego a o wspólne aktywne spędzenie czasu. Uwielbiamy pobliskie krzaczory!! Magda
OdpowiedzUsuńJa to umiłowanie krzaczorów to chyba wyssałam z mlekiem matki. Nigdy na ten temat nie rozmawiałam z rodzicami, ale mam poważne podejrzenia, że moje życie zaczęło się z majowym wyjazdem SKPB...
UsuńOj my też lubimy rock! Ja osobiście słucham od cytowanego przez Ciebie 'SDM-u' przez polski rock, hacząc punk, ska , obijając się o heavy metal , kończąc na hardcore - to ostatnie to ulubione mojego męża ;D
OdpowiedzUsuńU nas głównie piosnki wojenne do zasypiania, najwięcej Czterej Pancerni. Prócz tego spróbuj Bitelsów, u mnie dobrze działała Yellow Submarine. Plus przyśpiewki ludowe typu "szła dzieweczka do laseczka" ;)
OdpowiedzUsuńCo do chodzenia po krzakach i bagnach - oj tak. Byłoby miło chodzić tam całą rodziną nie tylko pierwsze lata ale i dłużej. Czasami łapiemy się z Niemałżem na tym, że każda wycieczka rowerowa kończy się w krzakach (a to cmentarz wojenny, a to rów przeciwczołgowy) ;)
czyli to standard z tym umiłowaniem piosenki wojskowej. Czy Festiwal w Kołobrzegu jeszcze się odbywa? Jeśli tak - przełamię się i zamiast jechać w jakieś góry w te wakacje pojadę nad morze...
UsuńU nas krzaczory to chleb powszedni z racji na psa. Repertuarowo trzymam poziom dziecięcy, jeszcze niezle pamietam Majke J. i Fasolki. Potem zarzucę SDMem - i LU!
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi tymi pieśniami moją nauczycielkę muzyki z podstawówki, o zgrozo! Nienawidziłam babki i nie lubiłam śpiewać, a ona nas do chóru szkolnego zaciągała.
OdpowiedzUsuńKarola na razie będzie cieszyła Wasza obecność, a nie jakichś super miejsc :)
Ja pamiętam jak włóczyliśmy się całymi dniami po krzakach, drzewach itp., nie tak jak dzieciaki teraz siedzą w domach przed komputerami... Miałam z koleżankami domek w zaroślach, kiedyś spadłam z drzewa... na plecy, auć, albo z namiotu, pod którym stała jakaś maszyna rolna, też na plecy i pociągnęłam ze sobą koleżankę he he, a zimą sanki, zjeżdżanie na workach z górki ehh...
zdecydowanie do knajp wolę łąki i polany :)
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać kiedy zabierzemy małego na wycieczkę do Kampinosu
u nas na liście przebojów pojawiła się grzegorz turnau i magda umer :)
Kołysnaki Utulanki u nas były grane gdy młody miał mniej niż 2 miesiące. Teraz już nie działają..
Usuńmy też czekamy na wiosnę aby eksplorować okolice :)
OdpowiedzUsuńCóż za wysublimowane gusta! My też mimo, że nie historycy uwielbiamy takie sypiące się dworki i odkrywcze klimaty no i też na tą pieprzoną wiosnę czekamy, słów brak! ;-)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze śpiewać nie zaczęłam ale wszystko przede mną :) Jestem ciekawa w jaki repertuar my wskoczymy :)
OdpowiedzUsuńHoho, coś czuję, że mój potomek nóżką machać będzie w rytm Def Leppard... :)
OdpowiedzUsuńJa byłam pewna, że będzie machał w rytm Machine Head bo jeszcze w brzuchu był ze mną na Sonisphere, a tu nagle mu się ostrzejsze rytmy przestały podobać i stawia na rytmiczność i prostą melodię...
Usuń:) ja w chwilach potrzeby tez sięgam do repertuaru marszowo - patriotycznego ;)
OdpowiedzUsuńja myślę że dziecko po prostu trzeba nauczyc naszych przyzwyczajeń np. spacerów, i wszystkiego innego co zna od nas zna dla siebie....
OdpowiedzUsuńdaj znac jak dałas radę popracować :)
OdpowiedzUsuńhihi ja obstawiałam, że ulubioną piosenką będzie właśnie 4 pancerni, z racji ogromnego zamiłowania męża do serialu (tym samym 9 miesięcy ciąży zleciało mi na wałkowaniu serialu po kilka odcinków dziennie). O dziwo, mały słysząc teraz muzykę nie reaguje specjalnie... Tak jak i Ty chciałabym aby moje dziecko zamiłowanie do wycieczek wyssało razem z moim mlekiem. I choć lubimy dalekie podróże to te mniejsze wypady bywają równie fajne :))
OdpowiedzUsuń