Miałam sobie zrobić przerwę od bloga do Nowego Roku, ale dzisiaj na poprawę humoru postanowiłam sama dobie dać dyspensę.
Wygląda na to, że z Mamą Łucji idziemy łeb w łeb jeśli chodzi o problemy z piersiami i karmieniem. Powinnam była się spodziewać, że skoro od dłuższego czasu z cyckami u nas spokój i wszyscy czworo (ja, 2 cycki i szkrab) się dogadujemy, a na Łucjowym blogu pojawił się wpis o zastoju/zapaleniu piersi coś podobnego czeka i nas. Wczoraj na prawej piersi wyczułam od spodu duże zgrubienie. Oględziny w lustrze (zaczerwienienie w miejscu zgrubienia) potwierdziły wstępną samodzielną diagnozę - zatkany kanał mleczny. Na szczęście nie boli i nie mam objawów ogólnych (podwyższona temperatura, ogólne złe samopoczucie) ale i tak pozostaje stres, czy nie rozwinie się to w coś poważniejszego. Od wczoraj jestem więc marudna i łatwo wytrącić mnie z równowagi. Robię naprzemienne ciepłe i zimne okłady (ciepłe przed, a zimne po karmieniu), Dumny Tata został zatrudniony do masażu (na pierwszą propozycję przystąpił z ochotą, ale potem skonstatował, że taki leczniczy masaż, to jednak nie to ;)), po każdym karmieniu uruchamiam dodatkowo laktator. Póki co poprawy brak.
Zator zupełnie mnie zaskoczył - w ostatnich dniach szkrab był przy cycu jeszcze częściej niż zwykle - tuż przed świętami miał chyba skok wzrostu, gdyż przez trzy dni mieliśmy ewidentne skumulowane karmienia - i to, czego nie lubię, a z czym mam wprawę - maratony cyckowe z żąglowaniem (podawanie kolejnych i kolejnych piersi wygłodniałemu maluszkowi - tak między innym spędzilam Wigilię...). Święta zniósł tak sobie - wyraźnie dokuczał mu nadmiar wrażeń, co z kolei także powodowało, że pierś była podawana trochę częściej niż zwykle (teraz z perspektywy czasu wydaje mi się, że reagowaliśmy przedwcześnie i tak naprawdę cyc był podawany jako knebel, a nie dlatego, że młody był głodny). Prawdopodobnie wyhodowałam sobie nieduży nawał, dla którego nasza 5 godzinna nocna przerwa w karmieniu była za długa. Inna hipoteza jest taka, że po prostu oberwałam od młodego w cycka - ostatnio odkrył jakie cuda można wyczyniać nogami i wierzga nimi przy każdej okazji - niejednokrotnie finał takiego gwałtownego ruchu nogą jest na nas - biedny Dumny Tata jest regularnie kopany przy przewijaniu.
Dodatkowo pluję sobie w brodę, za nadmierne edukowanie Dumnego Taty w sprawach cyckowych i rozkładanie książek o KP gdzie popadnie. Miałam nadzieję, że z okazji zatkanego kanału mlecznego i związanych z tym cierpień (co, z tego, że głównie psychicznych) będę miała kompletnie wolne, będę leżeć na kanapie, pachnieć i karmić. Ale, nie... DT przeczytał u Nehring-Gugulskiej, że dobrze by było bym ręką po stronie "zepsutego" cycka robiła drobne prace - tak więc nici z wylegiwania się - zmywam, odkurzam, zamiatam. Mam nadzieję, że chociaż nie wpadnie na pomysł prania ręcznego...
Mam nadzieje,ze szybko Ci ustąpi... DT jest extra. Pozdrów:-)
OdpowiedzUsuńJa miałam tydzień temu zapalenie piersi...
UsuńDT ma talent do wyszukiwania niekorzystnych dla mnie informacji...
UsuńAn. wspólczuję. Mam nadzieję, że u mnie do tego nie dojdzie, chociaż dotychczasowy brak poprawy nie nastraja optymistycznie
UsuńA ja znów mam zgrubienie i gorączkę. Dla równowagi zator pojawił się w drugiej piersi.
UsuńSłuchaj może mi coś doradzisz... Lila jest ostatnio strasznie nerwowa i kiedy wydaje sie glodna (po ok 2 h od poprzedniego karmienia{karmie na zadanie, ale tak to wychodzi ok] przystawiam ja a ona zjada tak z 5 min (aktywnie ssie). Pozniej zaczyna plakac i pluje cycem... Za 40 min znow chce... no i czy juz sie zmienia cyca na drugiego czy nie? Kurcze, w szpitalu mnie nie doinformowali, a nie mam ksiazki Gugalskiej... Nie wiem zupelnie jak poznac, ze cyc jest caly "zjedzony" i moge karmic z drugiej... Chyba od tego mi sie robia te zatory. Moze masz jakis pomysl?
P.s. sorki za brak pl znako, ale pisze z telefonu. Pozdrowki
Ja bym próbowała podać tę samą pierś. I jeśli po chwili wypluje uznałabym, że czas na kolejną. Pewnie niektóre dzieci potrafią opróżnić pierś w 5 minut ale wydaje mi się, że większości potrzeba na to trochę więcej czasu. Skoro Lila nie ma tendencji do wiszenia na cycu nic nie ryzykujesz podając jej tę samą pierś
UsuńGugulska jeszcze radzi by zmieniać pozycję (np. na spod pachy) tak by jak najczęściej nos lub broda dziecka były od strony zatoru
UsuńDzieki za rady:) Juz troche lepiej. No i dorwałam ksiazke i czytam!
UsuńCieszę się, że Ci się poprawia. Jeśli chodzi o plucie cycem - jeśli to jeszcze potrwa, może skonsultuj się z pediatrą - podobno może to być oznaką zapalenia ucha
Usuńoj, niech Ci to paskudztwo przejdzie...
OdpowiedzUsuńoby jak najprędzej. Nie wiem już, czy to paranoja, czy rzeczywiście zaczyna mnie to boleć...
UsuńWiesz co musimy z An. założyć klub!
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, to się nie stresuj, bo to sprawy nie polepsza. A już jest lepiej?
Klub Pod Problematycznym Cycem ;-)
UsuńBiedactwo :(
OdpowiedzUsuńwspółczuję
OdpowiedzUsuńWspółczuję, masuj ostrożnie bo mozna bardziej zaszkodzić, mnie teściowa radziła żeby masować jak najmocniej żeby guzka rozmasować, i przez dłuższy czas dziecko w ogóle z tej piersi jeść nie chciało, jakbym cos uszkodziła...
OdpowiedzUsuńMoże poproś położną o radę?
Oby szybko przeszło, to straszne cholerstwo ;/
Masażem zajmuje się DT, a on raczej delikatnie obchodzi się z cyckami - krzywdy im raczej nie zrobi.
UsuńJeśli nie przejdzie do poniedziałku na pewno zgłoszę się do położnej, ale wydaje mi się, że już jest lepiej.
Mnie też bolały (od nadmiaru pokarmu) i miałam zgrubienia jak Mała zaczęła jeść rzadziej w nocy, ale nie robiłam z tym nic. Po jakimś czasie piersi przyzwyczaiły się do jednego karmienia w nocy. Myślę, że masz podobnie, bo piszesz, że pewnie to przez 5 godzinną przerwę w karmieniu.
OdpowiedzUsuńA co do kopniaków to ja jeszcze nie oberwałam, staram się uważać:)
Ja też staram się uważać, ale szkrab jest ode mnie szybszy ;) A już na pewno jego nogi - rzadko mi się zdarza by na zdjęciach nie wyszły rozmazane - tak szybko się ruszają...
UsuńBiedne te Twoje cycki! zdrowia dla nich!
OdpowiedzUsuń