
Zapytałam się o karmienie - i tu druga lampka - Monika ma za mało pokarmu i stopniowo przechodzi na mleko modyfikowane. Moja pierwsza myśl "g... prawda - po prostu za rzadko go karmi". Poczułam autentyczne oburzenie. Kurcze, przecież to wcześniak (urodził się na przełomie 36 i 37 tygodnia), jak można tak go traktować - pozwalać by omijał swoje posiłki i w zamian podawać mu MM. Druga myśl - jak łatwo przyszła mi ocenienie i to negatywnie tej dziewczyny. Od razu założyłam, że konieczność dokarmiania to jej wina, i że robi źle. I robi to osoba, która niecały miesiąc temu sama przestała dokarmiać swoje dziecko, i która z tytułu problemów z laktacją wylała mnóstwo łez. Wtedy świadomość, że jestem oceniana negatywnie na 100% by mi nie pomogła.
Kolejna myśl - trzeba do niej natychmiast jechać wyjaśnić jak działa laktacja i jak ma ją rozkręcić.
I tę moją myśl wyłapał chyba M. i rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie. Przedyskutowaliśmy wtedy sprawę - i uświadomiłam sobie, że zamierzałam zrobić to, co mnie trochę irytowało - ewangelizować i przekonywać do jedynej słusznej racji czyli KP. Może w jej przypadku MM jest lepszym wyjściem? Po pierwsze ma córkę, która ma problemy w szkole, i której należy się sporo uwagi. Dzięki MM maluch będzie dłużej spał i lepiej przesypiał noce - dzięki temu dziewczynka będzie miała większe szanse na wysypianie się i spokojne odrabianie lekcji. Po drugie - nie sądzę by Monika powstrzymała się całkowicie od picia alkoholu. Nie podejrzewam jej o jakieś większe wybryki, ale obawiam się, że jakieś piwo od czasu do czasu wypije. Jestem też prawie pewna, że pali papierosy - gdy odwiedzałam ją jakiś miesiąc temu wyczaiłam popielniczkę na zewnętrznym parapecie w łazience. Może się okazać, że jej mleko wcale nie będzie takie zdrowe dla dziecka. Po trzecie - rzeczywiście może jej być ciężko samej - nie jest to co prawda usprawiedliwienie, gdyż mnóstwo samotnych matek radzi sobie doskonale karmiąc piersią - ale mimo wszystko możliwość zostawienia dziecka pod czyjąś opieką (byleby to była raczej jej matka, niż 11 letnia córka) jest ułatwieniem.
Rozkręcenie laktacji wymaga poświęceń. Jest to pot, łzy i jeśli problemem jest nieprawidłowe przystawianie - także krew. Mi się udało, gdyż oprócz tego, że cechuje mnie upór, wierzyłam, że warto o KP walczyć, umiem czytać ze zrozumieniem, miałam ogromne wsparcie - w domu i w świecie wirtualnym. Możliwe, że bez takiego wsparcia ten trud i tak okazałby się być daremnym...
W związku z tym ostatecznie jutro jedziemy do niej by zorientować się, czy jest nastawiona na KP i wtedy jej doradzać jak zwiększyć produkcję mleka, czy też chce karmić mlekiem modyfikowanym i stopniowo na nie przejść - i wtedy uszanować ten wybór, bo może w jej kontekście rodzinnym jest on lepszy...
No ciężki orzech do zgryzienia.. Powodzenia :-) a swoją droga to szkoda, ze jest sama:(
OdpowiedzUsuńzgadzam sie, napewno nie jest jej latwo:( sama niewiem czy dala bym rade na jej miejscu!
UsuńAbsolutnie nie jest jej łatwo. Z moim bratem rozeszła się jakieś 1.5 roku temu i mimo iż mój brat i babcia często zabierają małą nie są z nią na codzień, tak więc sama boryka się z trudem wychowania dziecka wkraczającego w nastoletniość.
UsuńA jej nowy koleś na wieść o dziecku po prostu się ulotnił...
A to wieśniak! Ale w sumie lepiej, że się teraz ulotnił niż żeby miał jej np piekło w domu fundować. Ehh ten świat... :(
Usuńpowodzenia:)
OdpowiedzUsuńZobaczymy co z tego wyjdzie. Obawiamsię, że niewiele. Szanse by ktoś kto ma odchowane (celowo mowię "od", nie "wy") będzie sluchał osoby, której doświadczenie z dziećmi ogranicza się do 2 miesięcy i 3 tygodni...
UsuńDobrze robisz. Wybadaj ją najpierw jakie ma poglądy i podejście do KP. Potem delikatnie i taktownie z nią pogadaj, bo może dziewczyna zwyczajnie nie wie co i jak i nikt jej nie pokazał, nie pomógł :)
OdpowiedzUsuńA jak karmiła starszą córkę?
OdpowiedzUsuńwłaśnie zupełnie nie wiem. Te 11 lat temu takie sprawy ani trochę mnie nie interesowaały
UsuńTrudna sprawa, podejrzewam że kobieta ma poważniejsze problemy na głowie, niż sposób karmienia:( Myślę, że zaletą w jej sytuacji - jako samotnej mamy - jest to, że mleko mamy jest darmowe i to jakiś argument za kp. Na pewno potrzebne jej jest dobre słowo i wsparcie, i Twoja wizyta na pewno będzie pomocna:) Trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńwłaśnie o tym pomyślałam - finansowo jej na pewno nie lekko - darmowe jedzenie dla malucha jest niezłą oszczędnością. Ogólnie o ile problemów z laktacją nie ma KP wydaje mi się i tak być wygodniejszą opcją dla samotnej mamy. Ale pokonywanie problemów z karmieniem to już inna sprawa...
UsuńPodoba mi się Twoja refleksja żeby nie oceniać...:)
OdpowiedzUsuńps.
Zapraszam do mnie na super rozdanie 4 nagród za 300 zł
http://otulona-zapachem.blogspot.com/2012/12/moje-pierwsze-rozdanie-i-nagrody.html
Oj. W pierwszej cwhili oceniłam... Przyznaję się bez bicia...
Usuńtrudny temat, podejrzewasz że lubi zaplić i wypić to szkoda dziecka żeby piło to mleczko wtedy lepsze byłoby mm
OdpowiedzUsuńPewności nie mam - ale mam mocne podejrzenia. O tym też chcę szczerze z nią porozmawiać. Zobaczymy co z tego wyniknie...
UsuńMasz rację, lepiej delikatnie wybadać sytuację i wtedy ewentualnie pomóc :)
OdpowiedzUsuńKarmienie piersią jest wygodne jeśli jest bezproblemowe a matka może sobie pozwolić na wylegiwanie sie w łózku z maluchem w razie czego.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to każda ma wybór i ma do tego prawo.
A osądzanie innych chyba wpisane jest w naszą naturę, rzadko kto jest od tego wolny.
kerde no;/ jak ja bym chciała, żeby wszysytkie mamy karmiły swoje szczeniaczki swoim mleczkiem:(
OdpowiedzUsuńproszę pogadaj z nią
OdpowiedzUsuńnie żyjemy w świecie idealnym, a każdy z nas ma prawo do własnych decyzji, błędów.
OdpowiedzUsuńprzy czym to co inni uważają za błąd może w danej sytuacji błędem wcale nie być...
UsuńPrawidłowe przystawianie czy nie, to i tak będzie krew, nasze piersi z dnia na dzień zaczynają być barrdzo mocno ssane kilka razy dziennie, parę godzin dziennie. Polecam krem maltan, który powoduje że taki biedny bolały sutek nie wysycha, więc kolejne przystaiwenie do piersi nie jest tak bolesny. Mam czworo dzieci wszystkie karmiłam piersią i teraz karmię najmłodszą Helenkę i zawsze było to bolesne. Mniej się stresowałam to prawda, ale ból zawsze ten sam, zalewanie pokarmem itd. itd. trzeba przetrwać bo warto, jeżeli się nie uda też nie można popadać w rozpacz, nie świadczy to o tym jakimi jesteśmy matkami!
OdpowiedzUsuńbo czasem po prostu wkurza, gdy ktoś, zamiast się uczyć na cudzych błędach, z uporem ,,błądzi'' hehe a chciałoby mu sie powiedziec, co jest dobre :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Jak już człowiek sam się czegoś nauczy chciąłby się wszędzie "mondrzyć"
UsuńChcę się wypowiedzieć na temat karmienia piersią, było mi to dane bez problemów, bez bólu, krwi. No może jakby się bardziej zastanowić to cycki bolały pełne mleka, młody jak się czasem przyssał to bolało z początku, był nawał, ale lekki synek miał większe problemy z podłączeniem się- wystarczyło spuścić trochę mleka. Nie musiałam walczyć... Ale przyszedł jeden stresowy dzień i straciłam mleko. Nie jestem w stanie odbudować laktacji. Jest kilka powodów, ale jeden jest najważniejszy: gdy syn jest głodny, a ja nie mam mleka w piersi to on się denerwuje, ściska, ciągnie brodawkę i to bardzo boli, a jak nakarmię już mm to po prostu ssać mojej piersi nie chce. Czuję jakby nam coś odebrano... I wkurzam się jak słyszę: powinnaś go częściej przystawiać. Nie mam mleka, nie przystawiam, bo syn się denerwuje, puszcza brodawkę, płacze, gniewa się- jest głodny. Podaję mm.
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz spróbować odbudować laktację spróbuj z SNS medeli - to butelka z drenami, które plasterkami przyczepiasz do piersi. Podajesz MM równocześnie dziecko ssąc stymuluje wydzielanie mleka.
UsuńStres hamuje odruch oksytocynowy - rzeczywiście wypływ mleka zostaje zablokowany, ale to nie oznacza, że ono zanikło
Może i wstyd się przyznać, ale boję się czegokolwiek co nie jest ustami mojego dziecka dotknąć, dossać do brodawek. Więc nie wchodzi w grę nic innego. Ale dzięki Twojej odpowiedzi u mnie na blogu, próbuję znów. Dałaś mi siłę :) Nie jest lekko, ale za każdym razem zanim podam butlę podaję cycka. Butla czeka w pogotowiu, mam nadzieję, że to mi to pomoże. Pozdrawiam cieplutko!
UsuńSuper - naprawdę podziwiam. Gdybyś potrzebowała jakiejś pomocy - napisz do mnie elperezosoviajero@gmail.com
UsuńNu, czasem ewangelizacja robi więcej złego niż dobrego. Poza tym karmienie mm wcale nie jest złe wbrew powszechnej opinii. Współczesne mieszanki mają bardzo dobry skład, zawierają dużo witamin i mikroelementów potrzebnych do wzrostu. Moje dziecko zaczęło przybierać na wadze dopiero po całkowitym przejściu na mieszankę, mój pokarm w ogóle małej nie służył, a niby powinien. To że miałam go za mało to nie wina złego przystawiania, czy ssania. Ot, zły stan hormonów po cesarce i morfinie i krwotoku, nie miałam szans na rozkręcenie laktacji, nawet gdyby mi na tym zależało (na szczęście mi nie zależało). Tak po prawdzie i tak szybko przeszłabym na mm. Z czystej wygody. I mam gdzieś, co sądzą o tym inni ludzie. A niech sobie oceniają mnie jako wyrodną. Będąc rodzicem lepiej nie przejmować się opinią innych i robić swoje. :)
OdpowiedzUsuń