Żeby nie było, że tylko u Dumnego Taty krucho z romantyzmem (klik!)
Planujemy krótki wyjazd na przełomie stycznia i lutego
DT: O, to obejmie Twoje urodziny. I jeszcze naszą rocznicę. Kurcze, to już 11 lat będzie. A Ty z każdym rokiem bardziej mi się podobasz...
JA (ponuro): No cóż... nie młodniejesz z każdym rokiem. I wzrok już nie ten...
DT: Ty to jesteś...
JA: Jaka?
DT: TAKA!!!
JA: ???
DT: Nie znam nikogo innego, kto po otrzymaniu pierścionka zaręczynowego powiedziałby, że liczył na batona...
To prawda.
DT oświadczył mi się w zeszłym roku w Budapeszcie. Na wzgórzu Gelerta. Normalnie wbiegłabym tam bez żadnej zadyszki, ale w 6 miesiącu ciąży, po całym dniu podróży wdrapanie się tam było dla mnie pewnego rodzaju wyzwaniem. Gdy więc DT kazał mi zamknąć oczy i zgadnąć co ma dla mnie, moją pierwszą myślą, było to, że pomyślał o moich podstawowych potrzebach i że w jego rękach skrywa się BATON. Gdy okazało się, że to pierścionek byłam w takim szoku, że po tym, jak powiedziałam "tak", dodałam, że naprawdę to liczyłam na batona...
Hahahaha:))) Genialne:D To już rzeczywiście z tym batonem szczyt romantyzmu ale cóż kobieta w ciąży ma swoje potrzeby i są one najważniejsze na świecie, a nie jakieś tam pierścionki;p
OdpowiedzUsuńEch, tylko inna mama zrozumie, jak to jest z tymi potrzebami w ciąży ;)
UsuńHaha ale rozczarowanie ;)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej oryginalne i niezapomniane zaręczyny;) A tę historię będziecie opowiadać dzieciom i wnukom i każdy będzie się śmiał, tak jak ja teraz;)
OdpowiedzUsuńznowu zapomniałam się podpisać - corsyka;)
UsuńNo tak, bo Ty jestes mądra kobietą, pierścionek Ci się należy z racji oświadczyn a baton byłby oznaką tego, że facet naprawdę pomyślał o Twoich potrzebach. :P
OdpowiedzUsuńO, tak mu właśnie powiem, gdy nadal będzie mi tego batona wypominał
UsuńBaby ach te Baby....;-)
OdpowiedzUsuńNo nie dogodzisz takiej ;)
UsuńWidzę, że u Ciebie z subtelnością podobnie jak u mnie:)
OdpowiedzUsuńA u mnie to różnie. Czasami trochę subtelniejsza się robię - i wtedy mam pretensje o niedosyt romantyzmu w moją stronę skierowanego ;)
Usuńhahaha! uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńSuper.... Jak sie marzy o betonie No to rzeczywiscie mozna sie rozczarowań.. I kochana, mamy juz kolejny rok, wiec to było w tamtym roku z:)))
OdpowiedzUsuńRacja. Zawsze przez pierwszy kwartał zapominam, że to już kolejny rok. Zawieszam się. Podobnie mam przy pytaniach o wiek. Do mniej więcej 26 roku życia zapytana o to ile mam lat automatycznie zaczynałam odpowiadać, że mam 21 i dopiero gdzieś w połowie wypowiedzi orientowałam się, że mi się baza danych nie zaktualizowała. Później właśnie 26 stało się tym zawieszonym wiekiem. Podobnie jest z moją 27-letnią dziś siostrą - ciągle mi się wydaje, że ma 16 lat...
Usuńhaha oddam pierścionek za baton;)
OdpowiedzUsuń:D ja też jestem batoniara!
OdpowiedzUsuńJa tak naprawdę to nie. Bardzo, ale to bardzo rzadko mam ochotę na kupne słodycze - a z tych jem przede wszystkim biszkopty i lody
UsuńTy mamuśka ostrożnie ze słowami, bo jeszcze syn wypije z mlekiem matki ten NIEROMANTYZM;)
OdpowiedzUsuńuśmiałam się i wiem dobrze o co chodzi z tym batonem, bo też w ciąży byłam ;)
Takiej to nie dogodzisz ;D doskonale Cie rozumiem i Twoje potrzeby batonowe tez tak miałam :)
OdpowiedzUsuńdziękuje, że mnie odwiedzasz chciałam Cię wyróżnić
Usuńhttp://potrzecimtrymestrze.blogspot.com/2013/01/the-versatile-blogger-award.html
Ale mnie rozbawiłaś z samego rana. Nie ma to jak szczerość do bólu :)
OdpowiedzUsuńHeheh dobre:)swoja drogactez bym nie pogardzila takim tlustym wielkim i przeslodzonym marsem, ktorych normalnie nie lubie,ale poniewaz nie jadlam juz czekolady taaaak dluugo to normalnie bym zezarla!!no! Takie mam tu o 3w nocy rozwazania..:)
OdpowiedzUsuń