A po pierwszych przytulankach kiedy to Karol nie przestawał się uśmiechać i gdyby mógł to miałby nawet 2 uśmiechy na raz coś mu się przestawiło. I nie pamiętam, kiedy był tak marudny jak dzisiaj. Nic, ale to zupełnie nic mu się nie podoba, a czas skupienia uwagi na jednym przedmiocie nie przekracza 30 sekund. Wyciągnełam już nawet jakieś nowe zabawki byle tylko przez moment nie jęczał. Niestety po chwilowym zainteresowaniu te także spowodowały pomruki niezadowolenia. Jedyne przy czym sie rozchmurza to "latający bobas". Niestety po pierwsze swoje waży, a po drugie z bólem głowy podnoszenie bobasa, a następnie głowy by na niego patrzeć jest dosyć uciążliwe.
Po za tym (i to dobra wiadomość) jutro przyjeżdża ekipa montować nam kuchnię. Okazało się jednak , że jedna ze ścian nie została pomalowana specjalną farbą do kuchni. Nie jest ona jakoś łatwo dostępna ale znalazłam ją przez Internet w miejscowości odległej od nas o jakieś 20 km. Zadzwoniliśmy by upewnić się, że jest i sprawdzić cenę. M. tam pojechał i zadzwonił wściekły, bo "oni się pomylili, i jednak jej nie mają". Musiałam znaleźć inny sklep równocześnie zabawiając krzywiącego się bobasa. Czekam teraz na telefon od M. czy na pewno udało ją się kupić. Mam nadzieję, że wyschnie do rana...
Oby do jutra. I trzymajcie kciuki za kuchnię, by okazało się, że wygląda dobrze (muszę przyznać, że mimo, iż dla mnie kuchnia to chyba najważniejsze miejsce w domu to planowanie tego pomieszczenia zrobiłam bardzo "po łebkach". Sporo czasu spędzilam na planowaniu rozmieszczenia sprzętów, szuflad itd, ale same frony wybierała niemalże przez telefon, a większość materiałów widziałam tylko w katalogach). Zobaczymy jutro...
A z bobasowych wieści:
- nadal przekręca się tylko w lewo. Ale jeszcze kiedyś się naprostuje
- śmieje się (tzn śmiał się wczoraj, dzisiaj nic go nie śmieszy) z takiego pykania ustami - wydobywania dźwięku przypominającego odkorkowywanie butelki
- odkrył mój telefon. To teraz najlepszy sposób by przytrzymać go na brzuchu (jestem w trakcie pisania posta o sposobach zachęcenia maluchów do leżenia na brzuchu - wkrótce opublikuję). Wczoraj bawiąc się nim udało mu się nawet wejść na stronę mojego banku. Szybko chce się dobrać do matczynej kasy. Nie wie biedulek, że ze względu na remont nie ma tam jej zbyt wiele...
czasem i takie ciut gorsze dni bywają, może dobra herbata dla relaksu :)
OdpowiedzUsuńczasem trzeba sobie ponarzekać :)żeby zrobiło się lepiej, co do bólu głowy to mnie wczoraj to spotkało chyba przez tą pogode
OdpowiedzUsuńChyba cos w powietrzu wisi,bo Lila tez pięknie spała a marudna jest jak nigdy. Byłam z nią właśnie na spacerze i teraz śpi jeszce w wozku( w kombinezonie bo boje sie ja ruszyć). Moze to zeby idą?
OdpowiedzUsuńEhh a my przez nieuwagę w tamten weekend zalalśmy sobie panele i mamy cała podłogę do wymiany... Bedzie dobrze, co nas nie zabije... Byłam wczoraj na życiu pi z Lila w kinie i jak sobie myśle jakie Pi miał problemy to moje to pikuś.
Właśnie zastanwiam się nad zębami - bo mi dzisiaj już kolejny raz histerię przy cycu urządził. Trochę wcześnie jak na zęby, ale kto wie?
UsuńŁapy pcha do buzi z taką samą częstotliwością jak przez ostatnie tygodnie (ale to oznacza, że są tam praktycznie bez przerwy)
Mi pierwszy ząb wyrósł jak miałam 4,5 miesiąca.
UsuńO, to faktycznie możesz się ich wcześnie spodziewać u Lilki. Nie wiem kiedy ja zaczęłam ząbkować, a jeśli zadzwonię do mamy zapytać ściągnę na siebie lawinę telefonów z pytaniem jak młody się czuje, jak spał itd.
UsuńAle zaczynam skłaniać się coraz bardziej ku hipotezie ząbkowania. Młody znowu płacze przy piersi - ja się prawie popłakałam gdy patrzyłam jak je przez łzy. Po za tym o ile do tej pory kupa była raz dziennie dzisiaj były już 4...
Jejqu i moj coś bunt ma na cyca, wygina się, kręci, rozproszony jakiś, zrobi łyka i głowę gdzieś wykręca i tak do znudzenia...
UsuńNo to i ja pomarudzę - Mikołaj też nie do zniesienia. Tak, jak An. jak już nie daję rady to wynoszę na spacer albo na balkon, jak mam coś w domu pilnego do zrobienia. Teraz też po spacerowaniu jesteśmy i też Miko śpi w gondoli a ja boję się ruszyć;-) My obstawiamy skok ( ten od 14 do 19 tygodnia) albo zęby, bo gryzie wszystko co popadnie, jak Go trzymam na rękach to wbija się nawet w moją szyję i Mąż wróci i co ja powiem, że co to te ślady na karku?!;-) Trzymaj się Kochana i pamiętaj aby do wiosny!!! No i życzę kuchennych pozytywnych rewolucji!
OdpowiedzUsuńoj zgadzam się z tym byle do wiosny. Na szczęście w domu nic robić nie muszę - obiad mamy wczorajszy, a w razie czego i w zamrażalniku coś się znajdzie. Karol niestety ostatnio nie lubi spacerów, więc tak go nie uśpię...
UsuńJa tez ratuje sie spacerami w aktach desperacji.a dzis niestety odpada,bo wiatr okropny,a szkoda bo u nas dzis tez nerwowka.daj znac co z kuchnia
UsuńKurcze, może to pogoda źle dziś działa na dzieciaki. Skoro niemalże u wszystkich dzisiaj jakiś kryzys.
UsuńJa założyłam folie przeciwdeszczowa i sruuuu na spacer:) Nic nie wiało już Lilce
UsuńTrzymam kciuki za kuchnię ;) i współczuję Wam marudnego dnia.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że na jednym się skończy...
UsuńMoże pochwalisz się kuchnią jak będzie już gotowa? ;)
OdpowiedzUsuńMnie dzisiaj też głowa boli, ale ja mam bóle migrenowe - przynajmniej raz w tygodniu :(...jeszcze jak zajmujesz się małym dzieckiem to masakra...
W ciąży miałam spokój, a teraz wróciły.
Za to Mała pospała mi dzisiaj prawie 3h uff..
Do buzi bierze wszystko...oprócz smoczka.
pochwalę się na pewno. I strasznie współczuję migren.
UsuńCiekawa jestem posta dot.brzuszka. Przyda nam sie... No i współczuje dzisiejszych problemów.. Na szczescie cora bliżej jutra, bedzie dobrze :-)
OdpowiedzUsuńU nas dziś dzień śpiocha, Mała A. jakby trochę przymulona ;)
OdpowiedzUsuńjutro będzie lepiej
OdpowiedzUsuńps. filip starszy i zero obrotów :)
A ja przez te zmiany pogody chodzę jak robot i jakoś na autopilocie wszystko robię, zwłaszcza jak to się zbiega z takim dniem jak Twój, szczerze współczuję bo to przybijające jest :(
OdpowiedzUsuńBól głowy na szczęście zaczyna mi przechodzić, ale ostatnie momenty zanim M. wrócił na kąpiel malego były straszne. Połozyłam Szkraba na przewijaku, bo tylko tam nie płakał i z zamkniętymi oczami i głową opartą o przewijak tasowałam obrazki tak by utrzymać jego uwagę.
UsuńRozumiem Cię. Mi dzisiaj migrena dokucza... grrr
OdpowiedzUsuńHmm. To chyba pogoda tak na wszystkich dziś działa
UsuńWspółczuję tego bólu głowy, mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. Trzymam kciuki za kuchnię :)
OdpowiedzUsuńMoże to faktycznie zęby? U nas podobnie, Wojtek nawet ostatnio trochę temperaturę miał podwyższoną w nocy.
A tak z ciekawości, ile Karol teraz może ważyć?
Ważyliśmy go w zeszłym tygodniu i wtedy ważył 6040g
UsuńDzisiaj jest już lepiej, ale w nocy było okropnie. Na szczęście to już za nami. A dzisiaj Karol ma ciut lepszy humor (chociaż strasznie szybko się męczy)
Cieszę się, że jest lepiej. Może to już przesilenie wiosenne? :)
UsuńA ja zaczynam się martwić o wymiary Wojtka, bo tydzień temu ważył 6900!
Karol to model "glista". Zaczyna wyrastać z niektórych ubranek 68 (w sumie większość pajacyków jest na styk). Pediatra przyznaje, że mieści się raczej w dolnych centylach, ale póki co nie narzeka
UsuńTo tak jak Wojtek, już mu 74 zakładam :/
UsuńAle chłopcy mają raczej proporcje zachowane, nie są kwadratowi. Synek mojej koleżanki w tym wieku ważył dwa kilo więcej i wyglądał trochę jak ludzik Michelin.
Michelinki mają ogromny ;) urok. Ale jako matka glisty oczywiście uważam, że długie i chude jest najpiękniejsze :D
UsuńTylko ciężko toto dobrze ubrać - 68 na styk a w 74 tonie - w większości wygląda jak w worku...
Uroku wcale im nie odmawiam, o nie :)
UsuńMnie najbardziej denerwują te ubranka, które są szersze niż dłuższe (co się często dzieje, kiedy pranie rozwiesza mój mąż).
Lepiej za duże, niż za ciasne. Może niedługo i worki wrócą do łask, ach te swetry powyciągane :)